- 2013, Wrzesień2 - 0
- 2013, Sierpień1 - 0
- 2013, Lipiec3 - 0
- 2013, Czerwiec6 - 0
- 2013, Maj2 - 0
- 2012, Wrzesień3 - 0
- 2012, Sierpień1 - 0
- 2012, Lipiec1 - 0
- 2012, Czerwiec1 - 2
- 2012, Maj7 - 2
- 2012, Kwiecień7 - 9
- 2012, Marzec3 - 4
- 2012, Luty1 - 1
- 2011, Grudzień1 - 0
- 2011, Listopad5 - 5
- 2011, Październik3 - 8
- 2011, Wrzesień14 - 26
- 2011, Sierpień12 - 7
- 2011, Lipiec7 - 0
- 2011, Czerwiec9 - 0
- 2011, Maj9 - 0
- 2011, Kwiecień10 - 0
- 2011, Marzec3 - 0
- 2011, Luty1 - 0
jakubkowalczyk.bikestats.pl
Smoleń
Niedziela, 16 października 2011 · dodano: 16.10.2011 | Komentarze 4
148.00 km
06:09 h
24.07 km/h:
Kellys
Kategoria Wpisy ze zdjęciami
Z cyklu "Nie sztuka jechać z mapą".
Wjazd o 11 po GP Korei, powrót 11.10 po rękawiczki zimowe...
Najpierw oględziny w Michałowicach, kilka kilometrów "siódemką" pod aptekę w Zerwanej, dalej Szlakiem Dłubni aż do Imbramowic. Później postój na rynku w Wolbromiu, a po chwili już u celu, czyli w Smoleniu.
Tak zimno(jakieś 7 stopni), że nawet psy nie chciały szczekać i łapać za nogawki. Dziwnie łatwo udaje się wejść na ruiny(nie to co latem w Ogrodzieńcu), trochę biegania po lesie ale przynajmniej bez błądzenia.
Skoro już o błądzeniu mowa... miał być powrót do Olkusza na tzw. skróty coby nie jechać na około przez Ogrodzieniec, nic że bez mapy - może się uda ;) No i udało się... dojechać do Ogrodzieńca o 15.00. Ugryzłem przedostatniego lajona i ruszyłem w stronę Olkusza. Niestety lajony w dużych ilościach szkodzą, chcą się zawracać z powrotem. Tu zaczął się kryzys i tzw. tempo spacerowe, bo lwów lepiej nie drażnić.
Ze zmrokiem udało się dowlec do Krakowa. Było na tyle ciemno, czy tam przynajmniej nie jasno, że dało się to uznać za pretekst żeby jechać już do końca chodnikami, slalomem między dziurami 5km/h. Szlaku Orlich Gniazd wystarczy mi już raczej do wiosny ;)
Wjazd o 11 po GP Korei, powrót 11.10 po rękawiczki zimowe...
Najpierw oględziny w Michałowicach, kilka kilometrów "siódemką" pod aptekę w Zerwanej, dalej Szlakiem Dłubni aż do Imbramowic. Później postój na rynku w Wolbromiu, a po chwili już u celu, czyli w Smoleniu.
Tak zimno(jakieś 7 stopni), że nawet psy nie chciały szczekać i łapać za nogawki. Dziwnie łatwo udaje się wejść na ruiny(nie to co latem w Ogrodzieńcu), trochę biegania po lesie ale przynajmniej bez błądzenia.
Skoro już o błądzeniu mowa... miał być powrót do Olkusza na tzw. skróty coby nie jechać na około przez Ogrodzieniec, nic że bez mapy - może się uda ;) No i udało się... dojechać do Ogrodzieńca o 15.00. Ugryzłem przedostatniego lajona i ruszyłem w stronę Olkusza. Niestety lajony w dużych ilościach szkodzą, chcą się zawracać z powrotem. Tu zaczął się kryzys i tzw. tempo spacerowe, bo lwów lepiej nie drażnić.
Ze zmrokiem udało się dowlec do Krakowa. Było na tyle ciemno, czy tam przynajmniej nie jasno, że dało się to uznać za pretekst żeby jechać już do końca chodnikami, slalomem między dziurami 5km/h. Szlaku Orlich Gniazd wystarczy mi już raczej do wiosny ;)
Ruiny zamku w Smoleniu© Jakub
Ruiny zamku w Smoleniu© Jakub
Ruiny zamku w Smoleniu© Jakub
Niebo nad Smoleniem© Jakub
Zabytkowa apteka w Zerwanej© Jakub
Wolbrom, Rynek© Jakub
Komentarze
pankracy | 11:01 wtorek, 18 października 2011 | linkuj
bardzo sprytna wycieczka :) Lajony może tylko trzeba było gryźć a nie zjadać, wg wskazówek jedno ugryzienie co 15 min. To jeszcze z Orlich Gniazd chyba Będzin został, ale to już może pojedzie się w zimie autem :)
Anonimowy tchórz | 20:55 niedziela, 16 października 2011 | linkuj
Gratuluję i zazdroszczę wycieczki
Pozdrawiam
Szydlow
Pozdrawiam
Szydlow
Dynio | 20:24 niedziela, 16 października 2011 | linkuj
Ze smolenia polami do Pilicy prowadzi świetna droga, lecz chyba raczej na MTB.
Komentuj