- 2013, Wrzesień2 - 0
- 2013, Sierpień1 - 0
- 2013, Lipiec3 - 0
- 2013, Czerwiec6 - 0
- 2013, Maj2 - 0
- 2012, Wrzesień3 - 0
- 2012, Sierpień1 - 0
- 2012, Lipiec1 - 0
- 2012, Czerwiec1 - 2
- 2012, Maj7 - 2
- 2012, Kwiecień7 - 9
- 2012, Marzec3 - 4
- 2012, Luty1 - 1
- 2011, Grudzień1 - 0
- 2011, Listopad5 - 5
- 2011, Październik3 - 8
- 2011, Wrzesień14 - 26
- 2011, Sierpień12 - 7
- 2011, Lipiec7 - 0
- 2011, Czerwiec9 - 0
- 2011, Maj9 - 0
- 2011, Kwiecień10 - 0
- 2011, Marzec3 - 0
- 2011, Luty1 - 0
jakubkowalczyk.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu
Październik, 2011
Dystans całkowity: | 366.00 km (w terenie 13.00 km; 3.55%) |
Czas w ruchu: | 16:14 |
Średnia prędkość: | 22.55 km/h |
Liczba aktywności: | 3 |
Średnio na aktywność: | 122.00 km i 5h 24m |
Więcej statystyk |
Nowy Wiśnicz
Poniedziałek, 31 października 2011 · dodano: 31.10.2011 | Komentarze 1
122.00 km
05:44 h
21.28 km/h:
Checker Pig
Kategoria Wpisy ze zdjęciami
Wycieczka z Kubą, podczas której zostaliśmy całkiem niekiepsko wyedukowani w temacie jak to się kiedyś jeździło... Jak się teraz jeździ wiemy nie od dziś, a jak się jeździło dawniej? Okazało się, że dawniej można było jechać 200 km bez wody (no chyba, że w upale to coś tam pić można), jeść w sumie też nie trzeba. Tak właściwie to nic nie trzeba i można jechać 75 km/h po płaskim. Poza tym dowiedziałem się, że powinienem mieć inne opony :) Takie oto cenne wskazówki dostaliśmy od napotkanego w okolicy zamku pana, który zajmuje się między innymi serwisowaniem rowerów. Wierzymy, że potrafi zrobić pełny przegląd trzech rowerów w 5 minut nie używając rąk i narzędzi.
Zamek w Nowym Wiśniczu© Jakub
Kuba z rowerami pod zamkiem w Nowym Wiśniczu© Jakub
Na dziedzińcu zamku w Niepołomicach© Jakub
Szlak Kościuszkowski
Niedziela, 23 października 2011 · dodano: 23.10.2011 | Komentarze 3
96.00 km
04:21 h
22.07 km/h:
Checker Pig
Kategoria Wpisy ze zdjęciami
W końcu udało się przejechać Szlak Kościuszkowski. Gdybym miał jechać sam to pewnie skończyłoby się to tak jak wczoraj. Pogoda depresyjna. Jakieś mgły, widoczność kiepska i trochę wiatru, a w lesie sporo błota (najlepiej to mieć ubezpieczenie od ubłocenia się). Tym razem psy bardziej ujadały, jeden ujadał nawet kanapki. Szlak lepiej oznaczony niż rok temu, da się nie zgubić i nie ominąć głównych atrakcji jakimi niewątpliwie są pomnik Bartosza Głowackiego i Kopiec Kościuszki w Racławicach. Najważniejsze, że kolega Karol dobił do 3000 km w tym sezonie. Alleluja.
Słomniki PKP© Jakub
Dynie na Szlaku Kościuszkowskim© Jakub
Mogiły kosynierów w Dziemięrzycach© Jakub
Pomnik Bartłomieja Głowackiego w Racławicach© Jakub
Szlak Kościuszkowski© Jakub
Smoleń
Niedziela, 16 października 2011 · dodano: 16.10.2011 | Komentarze 4
148.00 km
06:09 h
24.07 km/h:
Kellys
Kategoria Wpisy ze zdjęciami
Z cyklu "Nie sztuka jechać z mapą".
Wjazd o 11 po GP Korei, powrót 11.10 po rękawiczki zimowe...
Najpierw oględziny w Michałowicach, kilka kilometrów "siódemką" pod aptekę w Zerwanej, dalej Szlakiem Dłubni aż do Imbramowic. Później postój na rynku w Wolbromiu, a po chwili już u celu, czyli w Smoleniu.
Tak zimno(jakieś 7 stopni), że nawet psy nie chciały szczekać i łapać za nogawki. Dziwnie łatwo udaje się wejść na ruiny(nie to co latem w Ogrodzieńcu), trochę biegania po lesie ale przynajmniej bez błądzenia.
Skoro już o błądzeniu mowa... miał być powrót do Olkusza na tzw. skróty coby nie jechać na około przez Ogrodzieniec, nic że bez mapy - może się uda ;) No i udało się... dojechać do Ogrodzieńca o 15.00. Ugryzłem przedostatniego lajona i ruszyłem w stronę Olkusza. Niestety lajony w dużych ilościach szkodzą, chcą się zawracać z powrotem. Tu zaczął się kryzys i tzw. tempo spacerowe, bo lwów lepiej nie drażnić.
Ze zmrokiem udało się dowlec do Krakowa. Było na tyle ciemno, czy tam przynajmniej nie jasno, że dało się to uznać za pretekst żeby jechać już do końca chodnikami, slalomem między dziurami 5km/h. Szlaku Orlich Gniazd wystarczy mi już raczej do wiosny ;)
Wjazd o 11 po GP Korei, powrót 11.10 po rękawiczki zimowe...
Najpierw oględziny w Michałowicach, kilka kilometrów "siódemką" pod aptekę w Zerwanej, dalej Szlakiem Dłubni aż do Imbramowic. Później postój na rynku w Wolbromiu, a po chwili już u celu, czyli w Smoleniu.
Tak zimno(jakieś 7 stopni), że nawet psy nie chciały szczekać i łapać za nogawki. Dziwnie łatwo udaje się wejść na ruiny(nie to co latem w Ogrodzieńcu), trochę biegania po lesie ale przynajmniej bez błądzenia.
Skoro już o błądzeniu mowa... miał być powrót do Olkusza na tzw. skróty coby nie jechać na około przez Ogrodzieniec, nic że bez mapy - może się uda ;) No i udało się... dojechać do Ogrodzieńca o 15.00. Ugryzłem przedostatniego lajona i ruszyłem w stronę Olkusza. Niestety lajony w dużych ilościach szkodzą, chcą się zawracać z powrotem. Tu zaczął się kryzys i tzw. tempo spacerowe, bo lwów lepiej nie drażnić.
Ze zmrokiem udało się dowlec do Krakowa. Było na tyle ciemno, czy tam przynajmniej nie jasno, że dało się to uznać za pretekst żeby jechać już do końca chodnikami, slalomem między dziurami 5km/h. Szlaku Orlich Gniazd wystarczy mi już raczej do wiosny ;)
Ruiny zamku w Smoleniu© Jakub
Ruiny zamku w Smoleniu© Jakub
Ruiny zamku w Smoleniu© Jakub
Niebo nad Smoleniem© Jakub
Zabytkowa apteka w Zerwanej© Jakub
Wolbrom, Rynek© Jakub